Forum
Dyskusja na temat
19-09-2011
Andrzej
Rafale Kasiu.
Dla mojej zony problemem był szlak przez Liliowe Turnie na Bystrą . Robiliśmy cztery podejścia aż przeszła . Ja pamiętam swoje pierwsze wejście na Kozie Czuby - tam naprawdę " czuć " przestrzeń . Człowiek , który wszedł za mną na grań natychmiast kucnął i oparł ręce o skałę ale doszedł do Koziego . Wysokość i przestrzeń powinna u każdego budzić respekt i szacunek . Jeśli paraliżuje i powoduje paniczny lek to jest duży kłopot . Najgorzej jak objawi się to na uczęszczanym szlaku w pełni sezonu . Moje obserwacje : modny szlak Świnica-Zawrat wystraszona dziewczyna wisi na łańcuchu w stromym kominie jej chłopak na dole tez się boi i nie umie jej pomóc , kolejka narasta po obu stronach , narasta również presja i strach dziewczyny co będzie dalej . Wtedy łatwo o jeden nieostrożny krok i upadek. Wystarczyło wziąć ją za rękę i uspokoić
Pozdrowienia.
19-09-2011
dorota-w
Do Frodo!
Nie dałaś chyba nikomu powodu do dąsów, przedstawiając kwestie wypadkowe ze swego punktu widzenia. Mamy różne obserwacje, bo i każdy wypadek jest różny. Zawsze można szukać "okoliczności" łagodzących i usprawiedliwiających.
Być może w tym zdarzeniu przy wejściu z Piątki na Kozią P. zawiniły także czynniki zewnętrzne, uszkodzenie oznakowania. Tak w Twoim przypadku jak i tych turystów sprowadzanych przez TOPR.
Jak widać jednak, od rozwagi i odpowiedzialności osobistej jednak zależy najbardziej, by nie pójść o 1-2 m. za daleko bądź za wysoko!
Serdecznie pozdrawiam.
18-09-2011
Rafał i Kasia (rafig80@op.pl)
Andrzeju moja żona też właśnie ma lęk wysokości i przestrzeni. Ja często pracuję na wysokościach i takiego lęku nie mam (co nie znaczy że nie boję się wysokości).Kiedyś też bardziej się bałem i wiem jak stopniowo można się do tego przyzwyczaić i jak się to u mnie objawiało ale to co jest u niej skłania mnie do postawienia teorii iż jest to lęk którego do końca przezwyciężyć się nie da. Co innego strach przed wysokością a co innego totalny paraliż i zesztywnienie mięśni umożliwiające jakikolwiek ruch. I tak jest lepiej niż było kiedyś ale jak się zaczyna w głowie kręcić tak że na nogach nie można ustać to już się robi niebezpieczne więc z nią na pewno nigdy nie pójdę w wysokie partie gór.
Ja zasadniczo wyznaję zasadę że wysokości należy się bać (jeśli ktoś mówi że się nie boi wogóle i tak jest faktycznie na pewno kiedyś spadnie - niestety wiem z doświadczenia). W takim przypadku niestety zbyt duża pewność siebie często okazuje się zgubna.
17-09-2011
Andrzej
Mam doświadczenia z lękiem wysokości u żony . Zaczynaliśmy w Beskidach potem Bieszczady , Pieniny na koniec Tatry . Na początek paniczny lek przy wietrze na wąskim przejściu na Karb . Później stopniowo i powoli coraz wyżej i trudniej . Krzyżne , Zawrat zimowym szlakiem , Granaty . Żona przyzwyczajała się do wysokości i przestrzeni -pozostał respekt i ostrożność .Przeszła Orlą od Koziego do Krzyżnego , wielokrotnie Żleb Kulczyńskiego i inne strome kawałki. Jest przykładem ,że można stopniowo wygrać z paraliżującym lękiem przestrzeni ale potrzeba na to czasu i siły woli .
Ja objawy lęku wysokości widuje najczęściej u ludzi wędrujących po Tatrach wg mody - bo modny jest Zawrat i Świnica . ostatnio na szlaku letniego Zawratu człowiek wczepiony w łańcuch rękami i nogami z wielkimi oczami . Jak podałem mu rękę do pomocy to mało jej nie zgniótł , za nim kolejka podobnych zahartowanych " wędrowców" , którzy wmawiali mi ,ze to szlak jednokierunkowy
17-09-2011
Frodo
Witam, w tym roku w lipcu szłam od strony Pięciu Stawów na Kozią Przełęcz. Idealne warunki do wędrowania po szlakach i co? Zgubiliśmy szlak wchodząc już w rejon łańcuchów, powodów można znaleźć kilka, ale głównym wcale nie bark rozwagi, ale oberwany kamień, duży, z wyraźnie zaznaczonym szlakiem i dlatego zdecydowaliśmy się na wejście w trudny teren. Dopiero po przejściu ok 50-60 metrów zorientowaliśmy się, że coś nie tak. Powrót bardzo trudny, gdyby nie pomoc osoby, z którą wędrowałam wezwanie TOPR-u byłoby niezbędne. Łatwo jest podsumować wyjście kogoś innego, ale jak się tam stoi przed rozwidleniem i trzeba podjąć decyzję w prawo czy w lewo, bardzo wyraźnie widzi się ten głaz, a nie dostrzega się że po lewej stronie rozpoczynają się łańcuchy. Potem poręczowanie na łańcuchach to już sama przyjemność.
Z punktu widzenia fotela przed komputerem czy z odległości łatwo kogoś posądzić o nierozwagę, ale stojąc pod ścianą wcale nie tak trudno o błąd i niewłaściwy wybór kierunku dalszego poruszania się. Widok helikoptera robi wrażenie, warto to wrażenie pielęgnować w głowie gdy samemu się jest na szlaku.
Jako punkt odniesienia polecam lekturę "Tatry" TPN nr 2 wiosna 2011 "Wypadek w górach, czyli jak to było naprawdę" autorstwa Agaty Żak. Odmienne relacje TANAP-u i osoby proszącej o pomoc.
Jeśli kogoś uraziłam przepraszam. Przed kolejnym wyjazdem w Tatry żywo stają mi przed oczami tamte chwile i nie chciałabym ich przeżyć ponownie, jednak nie wiadomo co czeka za zakrętem... Staram się wybierać szlak dostosowany do kondycji, warunków i tego co podają odnośnie pogody, ale o wypadek nie trudno, nawet doświadczeni zostają w górach na zawsze... pomimo, że chcą wrócić do swoich, do rodzin...
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku gdzieś i kiedyś
17-09-2011
Rafał i Kasia (rafig80@op.pl)
dziękuje Doroto za rzetelne wyjaśnienie w temacie. Tak więc jak przypuszczałem zdarzenia te nie miały nic wspólnego z lękiem wysokości a z nieprzygotowaniem do wyjścia w tak trudny teren i nieuwagą.
Zasadniczo osoby które takowy lęk posiadają rzadko zapuszczają się w takie rejony z których nie są w stanie zejść (choć oczywiście i tak się zdarza). Przeważnie świadome swoich słabości kończą trase wcześniej niż zaplanowały żałując potem że się jednak nie udało. Jednak świadomość tego co może się stać gdy zrobią te kilka kroków za daleko skutecznie je przed tym powstrzymuje. A kolega kędzior na przyszłość niech nie snuje możę domysłów co się stało i z jakiego powodu a znajdzie rzetelną informacje (jak widać można) i napisze podobny post w temacie gdzie bardziej on się przyda i trafi do większego grona ku przestrodze - bo się potem straszny OT zrobi i temat będzie nieczytelny dla kogoś komu byc że naprawdę się przyda.
17-09-2011
dorota-w
TOPR odnotował w kronice wypadków te dwa zdarzenia, które obserwował Kędzior.
1. w godz. rannych 11.09. turyści podążający Dol. Pustą na Kozią Przełęcz zgubili szlak, "zapchali się" w trudny teren i tam utknęli.
O pomoc poprosili TOPR taternicy z pobliskiej Zamarłej Turni, którzy ich kłopoty zauważyli.
2. koło południa młoda turystka straciła równowagę w rejonie Przełęczy Nowickiego w Buczynowych, spadła kilka m. po stromiźnie tracąc przytomność i doznając urazów.
W obu przypadkach interwencje ratownicze były skuteczne.
Można tu mówić raczej o braku rozwagi, nieuwadze, zawyżonej ocenie własnej sprawności, bądź lekceważeniu trudności.
"Po co tyle łańcuchów na Orlej"? - takie głosy i na naszym forum się słyszy. Po to, by się ich trzymać i nie "wpaść w poślizg", choć tyle razy wcześniej się udawało!
To "zgubienie" szlaku na Kozią w dobrych warunkach też o czymś świadczy!
16-09-2011
Rafał i Kasia (rafig80@op.pl)
Jak ktoś ma lęk wysokości niech nawet nie próbuje iśc w rejon orlej. propnuję zakończyć wtedy trase na Czarnym Stawie gąsienicowym (można przejść go na drugą stone i tam skończyć wycieczkę). Mimo iż do tej pory byłem tylko przy Zmarzłym Stawie już z tego miejsca widać że z jakimkolwiek lękiem nie ma co się dalej zapuszczać. Co do akcji które "widziałeś" - z tego co piszesz chyba niewiele mają one wspólnego z lękiem - raczej bardziej z nieprzygotowaniem do takiej wycieczki. To że w górach trzeba uważać jest dla mnie i dla większości turystów oczywistością. Niestety jest też gro osób które myślą że Tatry i szlaki w nich to ścieżki w parku i można iśc w klapkach, sandałach itp. No a potem są wypadki. Aczkolwiek każdy z Nas musi liczyć się z tym że kiedyś bedzie mu potrzebna pomoc TOPR-u. Chwila nieuwagi naszej lub często kogo innego i nieszczęście gotowe.,
16-09-2011
kędzior (cantyousee@wp.pl)
Witam!! wlasnie wrocilem z tatr i widzialem 3 akcje ratunkowe wiec apeluje o rozsadek. Jesli chodzi o lek wysokosci to w niedziele na koziej przeleczy topr sciagal kobiete i mezczyzne,prawdopodobnie czesi. nie wiem czy cos sie stalo ale kobitka z lekko zakrwawina reka stala w bezruchu i nie byla w stanie zrobic kroku w zadna strone,z tego co wiem to ogarnela ich panika po prostu staneli w miejscu i zadzwonili po topr.tego samego dnia za granatami ktos spadl i sie polamal :( warunki byly rewelacyjne,zero sniegu,zero wilgoci i dobra widocznosc. uwazajcie na siebie i rozsadnie dobierajcie szlaki!!pozdrawiam!!
13-09-2011
Blue
Mam podobny problem z ogarnięciem instynktu. Lęk wysokości - czasem taki, że strach wyprostować nogi w kolanach, lęk przestrzeni - i nagle percepcja wariuje. Droga do 5 Stawów od Doliny Pańczyca przez Krzyżne - najgorszy ze wszystkich moment to stanąć na wyprostowanych nogach i spojrzeć przed siebie w stronę schroniska już na samej przełęczy. Dało się opanować. Podobno nie boimy się wysokości - boimy się konsekwencji upadku. W pokonaniu pomogła sugestia R. - myśl o kamieniach pod nogami, o fakturze skały, skup się na czymś innym i postaw kolejny krok. Pomogło. Polecam. Teraz ruszam znowu. Sama. Jakże po takiej wycieczce wzrasta poczucie nieśmiertelności na małych skałkach :d .
08-09-2011
krzysiek
Fajnie poczytać post od kogoś kto naprawdę czuje lęk i obawy przed wyjściem w góry. Z niektórych propozycji zapewne skorzystam w przyszłym roku, a moze jeszcze jesli pogoda dopisze to we wrześniu. Po kolejnym sezonie spędzonym w Tatrach czekają juz na mnie raczej te trudniejsze i wyższe partie. Czeka mnie tak naprawdę walka z samym sobą. Trud jest tym większy gdyż zwykle poruszm się po szlakach od trzech lat z synem 12-letnim, który nie zna lęku. Tak więc musze godzić fascynowanie się górami ze zdrowym rozsądkiem i odpowiedzialnością. Dziękuję za opis wrażeń i czekam na więcej :-) Pozdrawiam serdecznie.
07-09-2011
Rafał i Kasia (rafig80@op.pl)
5. Wejście na Halę Gąsienicową z Kuźnic niebieskim przez Boczań - całkowicie bezstresowo
6. z Hali Gąsienicowej żółtym na Kasprowy - bez problemu.
7. Z Kasprowego na Beskid - bez większych problemów jednak brakło do szczytu Beskidu 3 kroki - po prostu nie jest w stanie stanąć wyprostowana na szczycie.
8. Z Kasprowego w dół zielonym - Dość mocny strach ale się udało - Było ciężko na początku ale ok.
9. Z Hali Gąsienicowej na Czarny Staw Gąsienicowy - Całkowicie bezproblemowo
10.dalej z Czarnego Stawu Gąsienicowego na Zadni Granat (teoretycznie najłatwiejsza ścieżka w tamte rejony) tylko do Zmarzłego Stawu - jest tam przed samym rozdzieleniem się szlaków niebieskiego na Zawrat i żółtego na Granat strome prawie pionowe kamieniste podejście jednak dość proste bez zabezpieczeń - przeszła je i do Zmarzłego Stawu doszła ale nie zdecydowała się iść dalej choć ścieżka wyglądała na troszkę łatwiejszą niż do tej pory - Po prostu w głowie miała już tylko "jak ja tam zejdę" - przy zejściu musiałem ją asekurować i było więcej strachu niż to warte ale mam na uwadze jej lęk i nie ciągnąłem jej dalej - odetchnęła z ulgą przy CZarnym Gąsienicowym.
Mam nadzieję że pomogłem jeśli nie na ten rok to przynajmniej na przyszłe wycieczki.
07-09-2011
Rafał i Kasia (rafig80@op.pl)
Rozbije na dwa posty bo jest tego za dużo:)
Tego roku chodziłem sporo po Tatrach z żoną która ma bardzo duży lęk wysokości i przestrzeni. Przestudiowała szlaki w tym serwisie i mogę ci napisać co przeszliśmy do tej pory w Tatrach a co się nie udało. Jeśli wymienię szlaki na których już byłeś i opiszę ci w których miejscach było jej "ciepło" bedziesz wiedział jakiego rodzaju jest to lęk i czy jest to zjawisko podobne do twojego. a więc:
1. Ciemniak i całe Cz Wierchy wchodząc od Doliny Kościeliskiej Czerwonym a schodząc z Kopy Kondrackiej w kierunku Giewontu i niebieskim do Kuźnic bez większych problemów (trochę strachu było przy urwisku krzesaniacy ale idzie się tam w odległości min 5 m od niego więc było ok.
2. Giewont czerwonym od doliny Strążyska 2 razy (tylko do polany o wejściu na szczyt po łańcuchach nie było mowy) - za pierwszym razem przeżywała strasznie ale to było jej pierwsze wyjście w Tatry - za drugim Ok.
3. Z Morskiego Oka na Czarny Staw - problemy w postaci miękkich nóg były przy zejściu z Czarnego Stawu pod Rysami
4. Na Dolinę 5 Stawów z Doliny Roztoki - wejście zielonym obok Wielkiej Siklawy (mogłyby być problemy z drogą w dół) zejście czarnym i powrót zielonym pod Wodogrzmoty Mickiewicza - bez większych problemów.
02-08-2011
krzysiek
...dzięki za konkretną propozycję. Własnie na takie czekam ;-) Gdy nadaży sięokazja , a mam nazieję że tego deszczowego lata taka w końcu będzie to ruszam na Kozi Wierch. Co do ryzyka to zdecydowanie wiem gdzie są granice więc bezpieczeństwo przede wszystkim, niezależnie od lęku, który jest moim prześladowcą.
31-07-2011
kędzior (cantyousee@wp.pl)
...chciałem coś napisać ale ja to jestem wariat więc tym razem nic nie doradzę.... :) fajnie, ze sa osoby ktore sa swiadome swojego leku i uwazaja w momencie wyboru trasy ktora chca przejsc... ale doradzil bym stopniowe zapoznawanie sie z poziomem trudnosc w tatrach itp. jesli chodzi o latwe zdobywanie sensownego szczytu bez narazania zycia to polecam kozi wierch od doliny pieciu stawow.... z tego co pamietam to jest to czarny szlak i w rejonie szczytu podlaczamy sie do czerwonego szlaku orlej perci ale tylko na moment. Kozi wierch jest piekny ale w miare latwy od tej strony a widoki sa mega!!! :) zreszta moja fotka tutaj jest wlasnie z K. wierchu :) pozdrawiam!!
31-07-2011
krzysiek
Zaznajomiłem się z opiniami na forum i z Waszymi cennymi radami. Jednak zdaję sobie sprawę że moj problem jest głęboki. Bo cóż jesli szlak jest w miarę łatwy jak wyobrażenie o tym, że kilka metrów obok wisi urwisko na 100 i więcej metrów. Czy np. wyprawa na Ciemniaka będzie takim przykładem...no i najważniejsze...zawsze wybieram sięw góry przy bardzo dobrych warukach pogodowych więc z zasady biorę pod uwagę walkę ze swoją słabością. Zdobywanie szczytów w chmurach i mgle mnie nie interesuje. Za trud wyjścia po prostu oczekuję widoków, które wyprostują moje miękkie nogi ;-) Z pewnością będę walczył ze sobą i chodzić aż złamię ten traumatyczny strach.
30-07-2011
dorota-w
Optymistyczny /mimo wszystko/ jest poniższy zapis Natusi.
Pokazuje, że nawet doznając leku można w Tatrach wiele osiągnąć, stopniując trudności i konsekwentnie je pokonując.
Po tegorocznych "zdobyczach" lista nie musi się skończyć.
Na Orlej jest Kozi Wierch z wejściem od Dol.5SP i są także odcinki łatwiejsze od tych najgorszych. Np. Granaty.
Na Rysy też wejdziesz, najpierw od strony słowackiej.
Powodzenia.
29-07-2011
Natusia
Znam ten ból.. Również przerażają mnie wszelkiego typu przepaście i urwiska. A najgorsze jest to, że są osoby, które nie są wstanie tego zrozumieć. I to co dla mnie jest nielada wyzwaniem dla nich to drobiazg. Dla mnie najlepszym sposobem na oswojenie lęku było powolne stopniowanie sobie trudności i wysokości. Zaczełam od tras dla początkujących, a więc Nosla, Sarniej Skały, Gęsiej Szyi, potem w kolejnym latach zaliczyłam już m.in. udane wyprawy na Kasprowy Wierch, Wołowiec, Świstówke, Kopę Kondracką, Czerwone Wierchy, Zawrat od strony 5stawów i Giewont (choć tu szłam pod koniec na miękkich kolanach). Choć zdaję sobie sprawę, że Orla Perć i Rysy na zawsze pozostanę poza moim zasięgiem mam nadzieję, że w tym roku pogoda oraz umiejętności pozwolą mi zdobyć Starobociańskiego, Szpiglasową i Krzyżne i dodać je do listy moich zdobyczy..
29-07-2011
dorota-w
Propozycje szlaków w Tatrach, odpowiednich przy Twojej dolegliwości - masz Krzysiek w tym portalu!
Przy każdej trasie, drodze na szczyt czy granią, we wstępnej części charakterystyki oceniono stopień stromizny/ekspozycji.
Z tego co piszesz wnoszę, że dajesz sobie radę ze średnim stopniem trudności, 2-3 gwiazdki w skali 5-gwiazdkowej.
Zaryzykuj wejście na trasę 4-gwiazdkową na początek.
Ważne jest, że się nie poddajesz a chodząc, nabywasz doświadczeń i ten swój lęk oswajasz.
Radzę także poczytać co już na ten temat napisano w forum, tuż obok masz stosowne tematy, np. "co polecacie".
28-07-2011
Krzysiek
Zwracam się z prośbą o propozycje szlaków w Tatrach, na których lęk przed przepaściami nie będzie przeszkodą w zdobywaniu szczytów, nie tylko tych wysokich. Zaliczyłem niedawno Wołowiec i ...udało się choć nie było lekko. Kto rozumie mój problem to proszę o głos w tej sprawie. Chciałbym bardzo pokazać synowi (Michał-12 lat) coś wiecej niż pieszy szlak na Kasprowy, Czarny Staw pod Rysami, Świstówka, Wołowiec.
Dla uzupełnienia dodam że od 3 lat chodzimy po szlakach w Tatrach, zainwestowałem w buty i ubrania i tylko...odwagi mnie brakuje ;-(...
pozdrawiam