Forum
Dyskusja na temat
31-12-2015
Wacław
...mieli więcej szczęścia niż Sławek, bo ślady /taterników/ były wyraźne, toteż i dalej doszli, skutecznie przywołali TOPR na ratunek.
Chyba nie mieli pojęcia, że nie idą ceprostradą, jeśli szczęśliwie udało im się dostrzec schronisko w Piątce. Sławek to inna Kategoria. Pozdrawiam.
Upowszechnia się groźne zjawisko: łatwość wezwania pomocy, toteż i coraz więcej lekkomyślnych wyjść, bo jakoś to będzie.
cyt: "W dniu 15.12 o godz. 16.57do TOPR zadzwoniło dwoje turystów informując, że wyszli z 5-ciu Stawów na Szpiglasową Przeł. skąd mieli zamiar zejść do M. Oka. Nie znając przebiegu szlaku ( zasypanego śniegiem) poszli po śladach taterników, które doprowadziły ich na Marchwiczną Przeł. Tam zobaczyli schronisko w Stawach i zaczęli z grani schodzić w dół. Turysta przeszedł próg w żlebie, a towarzysząca mu turystka , która znajdowała się około 100 m powyżej turysty odmówiła dalszego zejścia. Z pomocą pospieszyła 2- osobowa ekipa ratowników, którzy po dotarciu do Stawów o godz. 20.35 dotarli do będącego niżej turysty. Jeden z ratowników pozostał przy nim a drugi o godz. 21.03 dotarł do turystki. Asekurując opuścił turystkę do będącego poniżej kolegi i spod Miedzianego sprowadzili oboje turystów do schroniska w Stawach, gdzie wszyscy dotarli po godz. 23-ciej."
/przedruk z ostatniego komunikatu TOPR z 27.XII.2016/
18-12-2015
Jacek Balázs (jacek.balazs@gmail.com)
Ważne że cało zeszliście! Takie przygody zapadają w pamięć. Oby dawały jakieś lekcje nam, coraz wprawniejszym górskim turystom. Ważne, by woda sodowa nam nigdy do głowy w górach nie uderzyła. Pozdrawiam serdecznie!
17-12-2015
slawek
Wychodząc z Palenicy na Szpiglasowy Wierch takiej wycieczki się nie spodziewaliśmy. Podejście na samą przełęcz bez specjalnych trudności. Dwa tąpnięcia ale na całe szczęście nic nie ruszyło w dół. Liczyliśmy że z Morskiego będzie założony jakiś ślad i zejdziemy tamtą drogą. Był tylko że zamiast do Morskiego Oka wyprowadził nas na Miedziane gdzie przy drugim szczycie się urwał. Nie lubimy schodzić tą samą drogą co w tym przypadku byłoby rozsądną decyzją zaczęliśmy schodzić Francuskim Żlebem. Byłoby dobrze gdyby nie zapadające ciemności. Światło czołówek nie pozwoliło dobrze oceniać trudności i wybierać optymalnej trasy. Skończyło się na wielogodzinnym zejściu i powrocie na Palenicę o godzinie 1 w nocy po 19 godzinach wędrówki. Warto było dla nowych doświadczeń i stwierdzenia, zawsze miej kawałek liny ze sobą bo nie wiesz kiedy się może przydać. My niestety nie mieliśmy.