Forum
Dyskusja na temat
14-01-2014
Wacław
Na tej trasie pomiędzy przełęczą w Grzybowcu a Wyżnią P. Kondracką są ze 2-3 miejsca o charakterze progów skalnych, do 3 m. wys. śliskich, zwłaszcza po deszczu.
Podobnie bo w deszczu wchodziłem tam w ub. roku pod koniec maja. Śniegu już nie było. Mogłem zaobserwować, że schodzenie innych osób w takich warunkach, szczególnie dzieci - było niebezpieczne.
Wysoko, czyli koło Małego Giewontu zobaczyłem kolejnych schodzących z przełęczy turystów, mężczyzna z dwójką dzieci, 6-8 lat.
Odradziłem dalsze schodzenie. Wrócili i zeszli skąd przyszli, czyli do Kondratowej. Zdecydowanie łatwiejsza trasa.
Czyli latem - przy bezdeszczowej pogodzie.
14-01-2014
Kapi
Cześć. Jak już mowa na forum o tych szlakach,to mam pytanie. Czy bardzo niebezpieczny jest szlak na Giewont z dol. Strążyskiej dla 10-letniego chłopca w warunkach letnich? Chcemy dojść tylko do przełęczy kondrackiej i zejść do Kuźnic.
14-01-2014
Wacław
Moim stałym zajęciem, gdy jestem "na nizinach" jest śledzenie wydarzeń toprowskich w Tatrach.
I co czytam od grudnia ub. roku?
To co zawsze od lat. Minimum turystów, max. tragicznych zdarzeń. Skupię się na szczególnych, bo Rysy, Świnica to "wypadkowa sztampa."
Są szlaki zamykane corocznie od grudnia do maja włącznie.
Niebieskie; 1.z Tomanowej na Ciemniak i 2.przez Świstówkę Roztocką od 5 Stawów do M.O. oraz 3.czerwony ze Strążyskiej pod Giewont.
Na tych dwu ostatnich bez przerwy coś złego się dzieje.
Zakaz jest nieprzestrzegany totalnie. Wiosną widziałem to na 1 i 3.
Nie chodzi tylko o ochronę przyrody, taki motyw zamknięcia tych szlaków widnieje na stronie TPN.
Wszystkie prowadzą trawersami zboczy, narażone są na lawiny, przy małej ilości śniegu - oblodzone. TOPR ściąga stamtąd takich, co bez sprzętu - raki, sami nie potrafią zejść, lub ciała tych, co spadli. 2 dni temu spod Małego Giewontu !
14-10-2013
Wacław
W tym temacie stale byłoby coś do dopisania.
Gdy wyjeżdżałem w T, w przeddzeń młody turysta poślizgnął się na grzędzie Rysów i spadł na stronę słowacką ponosząc śmierć na miejscu. Tam było jeszcze pośniegowo po wrześniu.
Z kolei 12.10 po południu, zginęła też na Słowacji ikona tatrzańskiego przewodnictwa, taternictwa, autor przewodników, Władysław Cywiński. Człowiek o ogromnej wiedzy i ...doświadczeniu. Szok.
Cześć Jego Pamięci.
Stało się to w Dol. Żłomisk, spadł z góry Tępa.
Jak widać, góry są bezwzględne - dla wszystkich.
11-03-2012
Anonim2
Może to i dobrze, że ludzie z tego/naszego grona odłożyli wyjścia w Tatry oczekując wiosny-lata. Pośrednio świadczy o tym niemrawość naszego forum.
Ilość wypadków i interwencji TOPR jest w ostatnich dniach porażająca. /w tym trzy śmiertelne ofiary/.
Równie "łatwo" spada się pod Świnicę jak i pod Jarząbczy.
Przyczyna główna: zlodowaciałe po wierzchu śniegi oraz niedobór do takich warunków wyposażenia i chyba kwalifikacji/doświadczenia.
Lawiny już /przejściowo?/ nie straszą.
Kto się tam teraz wybiera z ambitnymi planami, niech poczyta ostatnią kronikę topr z 05.03.br.
Dostępna na www.topr.pl lub na:
http://topr.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=483&Itemid=137
29-11-2011
Wacław
Nie będę dłużej oczekiwał na reakcję użytkowników forum,
w międzyczasie otrzymałem odpowiedzi z TOPR i TPN i to musi /nam/ na dzisiaj wystarczyć.
Odpowiedzi są negatywne, nikt nie przyznaje mi racji i nie potwierdza słuszności zgłaszanych propozycji.
Uzasadnienie jest proste i szczere aż do bólu.
w skrócie:
- Tatry w zimie, to zajęcie tylko dla osób doświadczonych, inaczej - dobrze znających trasy !!!.
- Nadmiar ułatwień /tyczkowanie szlaków turyst. itp/ powodowałby wzrost lekkomyślnych wyjść w góry wysokie osób nieodpowiednio do tego przygotowanych - zwiększałby zagrożenie.
- postulatom o zimowe oznaczenie kolejnych zimowych tras nie byłoby końca.
Tyczkowanie na dziś ogranicza się tylko do odcinków dojściowych do schronisk: czarny szlak z Dol. Roztoki do schr. w D5SP i szlak niebieski przez Karczmiska i Rówień Krupową do Murowańca.
15-11-2011
Wacław
Czerwone Wierchy bezpieczne?...zimą?
Chodzi o pory roku, gdy oznakowania są niewidoczne, bo pod śniegiem, do tego częsty brak dobrej widoczności.
Szedłem z przyjaciółmi 16.X trasą: D. Mała Łąka - Prz. Kondracka - Kopa K. - Małołączniak - Kobylarz - Miętusia D.
Poprzedzający nas kolega pobłądził przy wejściu do żlebu K. choć
bywał już wcześniej na Czerwonych!
/Nawet "proste" wejście z DMŁ na Prz. Kondracką jest mylne w miejscu, gdzie trzeba skręcić ostro w lewo w kierunku Giewontu. Przed nami chyba jacyś grotołazi "wytyczyli" ścieżkę na skróty, ale chyba był to c.d. dnem doliny na południe w kierunku jaskiń, których tam bez liku/.
W zejściu z Czerwonego Grzbietu był mętlik błędnych tropów w kierunku Giewontu i na północ! Zanim weszliśmy w żleb, tam "zbiega" nie dostrzegając, rozpoczęliśmy poszukiwania z dobrym skutkiem.
Wystąpiłem do TPN i TOPR, by przynajmniej to wejście w Kobylarz od samego szczytu Małołączniaka zimowo oznakować tyczkami.
A może się tylko czepiam niepotrzebnie?!
Ale z drugiej strony mam w pamięci tragedię sprzed lat, gdy na skutek pobłądzenia zginęło tam pięć osób.
Dobrze mieć na uwadze, że w Tatrach można zabłądzić dosłownie Wszędzie.
02-10-2011
dorota-w
w nawiązaniu do ostatnich postów:
dzień coraz krótszy, a chciałoby się przejść jak najwięcej.
Warto stosować w górach odwrócenie starego poetyckiego hasła - "mierz siły na zamiary". Przykładem może być chyba ostatni wypadek pod Zawratem. Przed dwoma tygodniami znaleziono tam wczesnym rankiem ciało Jana D. znanego artysty krakowskiego .
Wg komunikatu TOPR dwaj turyści wyszli poprzedniego dnia z Ornaku, przeszli granią Cz. Wierchów, Kasprowy, do Prz. Liliowe.
Tam jeden z nich, odczuwając zmęczenie - zszedł do Murowańca. Drugi postanowił przejść przez Świnicę, Zawrat i zanocować w kolibie przy Zmarzłym Stawie. Pogoda akurat była super. Niestety, nie doszedł do celu.
Zapewne miał ze sobą światło, nie bardzo wiadomo czy miał wyobraźnię. Przy tej trasie już samo wejście w rejon Świnicy mogło się odbywać o zmroku, a jeszcze zejście taką drogą?!
Nocą ostatecznie można schodzić z gór Boczaniem czy Roztoką, /ze światłem/, ale na Boga - nie ze Świnicy czy Zawratu.
01-10-2011
Andrzej
Zgadzam się w 100% z opinią Wacława o tel. komórkowych -dają złudne poczucie bezpieczeństwa . Ja chcę zwrócić uwagę na mapy jakie widuje u ludzi w Tatarach . Jest to kolorowa karta A4 na której wszystkie szlaki są zaznaczone prostymi kreskami z bardzo optymistycznymi czasami przejść . Kiedyś człowiek z taką kartką zagadnął mnie na Kozim -jak pokazałem mu mapę Orlej Perci z Sygnatury ze wszystkimi szczegółami to był bardzo zdziwiony i wrócił do D5SP. Turyści z takimi " mapami " kupionymi w kiosku na dole są często źródłem kłopotów i ulegają wypadkom zaskoczeni trudami szlaku . Dopisuje do apelu Wacława zdanie : Dobre mapy na wędrówkę !
Pozdrowienia.
29-09-2011
Wacław
Więcej światła !!!
Mnoży się ilość wypadków tatrzańskich związanych ze złym obliczaniem czasu przejść i zaskoczeniem nocą w górach.
Brak latarki !
Letnia pogoda temu służy, stąd natężenie ruchu - prawie jak w wakacje.
Dobrze, gdy wszystko kończy się na interwencjach toprowskich i bezpiecznym sprowadzeniu niewidzących na dół.
Odnoszę wrażenie, że wszechobecna dziś komórka osłabia naturalną czujność i osobistą troskę o bezpieczeństwo.
Zadzwonię, to przyjdą mnie sprowadzić.
A jak nie przyjdą???
15-12-2010
renia
oczywiście Wacławie, wypadek może zdażyć się każdemu, wracając do mojego poprzedniego porównania motoryzacyjnego również mistrzowie świata Formuły I giną na torze, z moich obserwacji jednak wynika że taternicy jeżeli już uczestniczą w wypadku to zwykle powodem jest lawina czy też uderzenie pioruna a więc czynniki na które wpływu nie mają natomiast czytając kronikę wypadków TOPR jednak najczęściej czytamy o urazach w miejscach nie należących do trudnych, choćby szlak do Murowańca, nie można przewidzieć wszystkich sytuacji i zapobiec wszystkim wypadkom, statystycznie myślę że jednak wypadkom cześciej ulegają osoby niedoświadczone lub raczej nieodpowiednio wyposażone, natomiast wracając do via ferraty to nie bardzo widzę tu odniesienie pomiędzy małymi ścianami w Tatrach a olbrzymami Dolomitów, dla mnie jest pięknie tak jak jest:)
15-12-2010
kędzior (cantyousee@wp.pl)
witam Wacławie. Co do mojego przypadku to szczerze mówiąc mam farta, że byłem dość nisko w górach bo gdybym był wyżej to ciężko by było wrócić inaczej niż śmigłowcem :( na szczęście było to blisko miasta. Nie uważam się za mega doświadczonego zresztą dobrze wie pan o tym :) Zawsze mówiłem sobie, że nie zrobię żadnej głupoty a i tak raz złaziłem bez raków po lodzie czego nie powinienem robić.emocje wygrały.Na szczęście pokombinowałem i zszedłem bezpiecznie :) Kolano na razie daje sobie rade ale nauczyło mnie to rosądku. Nie schodzę już na wariata jak to robiłem wcześniej, każdy krok musi być pewny i tyle... nie można się spieszyć... pozdrawiam!
14-12-2010
Wacław
Do Reni i Michała - na marginesie debaty o Orlej - via ferrata.
Zauważcie, że w Tatry P. wchodzi rocznie masa turystów, oscyluje to wokół 2 mln. osób. Duży w tym udział mają tacy, co po raz I. Czyli sporej gromadzie brakuje doświadczenia, ale jak popatrzymy na kroniki działań TOPR, to nie oni są najczęstszymi klientami tej służby. TOPR ma pełne ręce roboty z narciarskimi połamańcami, także z zasypanymi w lawinach - to na ogół także nie są górskie żółtodzioby, z taternikami i osobami starszymi, które przeceniły swą kondycję i zasłabły. Wypadków będacych skutkiem ewidentnej głupoty i tylko braku doświadczenia jest w tej przebogatej kolekcji niewiele. Doświadczonych i obytych z górami często gubi rutyna, brak skupienia we względnie łatwiejszym terenie i takie były główne przyczyny tegorocznych śmiertelnych wypadków na Orlej i pod Rysami. Moim zdaniem, z rozwagą i odpowiedzialnością młodzieży w górach nie jest najgorzej. Incydentalne przypadki nie psują mi tego obrazu! Pozdrawiam.
10-08-2010
tobzik3
A ja, niemal wytrawny taternik ;), wyrżnęłam na...Krupówkach! (sic)
Powód prozaiczny :sznurówka z jednego buta (górskiego oczywiście) zahaczyla o haczyk z drugiego.Od tej pory wywijam skarpety,żeby schować te nieszczęsne haczyki...
Kontuzja trwa , bo krwiak na rzepce zamiast się rozejść, zwapniał?!
Miejcie więc właściwe mazidła w apteczce!
11-02-2010
kędzior (cantyousee@wp.pl)
ja niestety doznalem kontuzji. Szedlem sobie prostym szlakiem z murowanca w kierunku czarnego stawu gasiennicowego i przy schodzeniu bez zadnego powodu poczulem "chrup" w kolanie.myslelem ze to nic powaznego i kontynuowalem marsz az kolano spuchlo.po 2 miesiacach dowiedzialem sie ze oderwal mi sie kawalek rzepki i musialem miec artroskopie kolana :(
jakos chodze ale rewelacji nie ma. Moja rada-gdy nogi maja juz dosc dajcie im odpoczac z dzien-dwa. Ja nie mialem sily chodzic ale zmuszalem nogi do dalszego marszu i przeplacilem to zdrowiem. Pozdrawiam
27-02-2009
<Anonim>
dziękuj Bogu - bo i tak miała dużo szczęścia - mogło się gorzej skończć nie tylko na siniaku...góry są dla ludzi rozważnych... pozdrawiam sł.
11-02-2009
Adam
W maju zeszłego roku szedłem z narzeczoną Doliną Białego od Ścieżki nad Reglami. Tak się wtedy wywróciła ( a było ślisko i stromo przez las) że nabiła sobie potężnego siniaka na nodze, który zszedł jej po chyba miesiącu:)