Społeczność tatrzańska
Na Giewont
Giewont był tą górą, która zmusiła nas do pobudki o nieludzko wczesnej porze. Chcieliśmy być tam jak najwcześniej ze względu na niepewna pogodę oraz oczywiście kolejki. Kolejki- znak rozpoznawczy Zakopanego. Wędrówkę rozpoczęliśmy tradycyjnie od Kuźnic. Jako że nie zjedliśmy śniadania, liczyliśmy na to, że posilimy się w schronisku na Hali Kondratowej. Jednak, jak się okazało, przeliczyliśmy się. Zniechęciła nas mało sympatyczna obsługa, a przede wszystkim jedyne danie, które mogliśmy tam zjeść, czyli gorący kubek Knorr.
Podejście w kierunku Śpiącego Rycerza wymagało dość dobrej kondycji. Napawając się pięknym widokami szliśmy właściwie prawie sami, co jest w Tatrach na pewno rzadkością.
Po raz pierwszy przy pomocy łańcuchów „wdrapaliśmy się” na sam wierzchołek, a stamtąd rozpościerał się zachwycający widok na miasto i góry.
Mieliśmy to szczęście, że na miejscu nie było jeszcze dużo ludzi (dotarliśmy tu około godziny 9.30) i mogliśmy rozkoszować się tym, co widzimy. Patrząc w niebo, zauważyliśmy zbliżające się ciemniejsze chmury, dlatego też czerwonym szlakiem zeszliśmy w dół, po drodze mijając wielu turystów, którzy dopiero podążali do miejsca, z którego my już wracaliśmy. Wykazaliśmy się naprawdę dobrym przeczuciem, ponieważ przy samym wejściu do Zakopanego zaczął padać ulewny deszcz i błyskały pioruny, a my przemoczeni biegliśmy przez Krupówki do domu, robiąc niemałe wrażenie na tych, którzy przed deszczem schronili się w karczmach. (www.naszewedrowki.za.pl)
www.szlaki.net.pl
Właściciel serwisu www.tatry.info.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści prezentowane na tej stronie.
Wyłączną odpowiedzialność za prezentowane na tej stronie informacje ponoszą użytkownicy społeczności.